Warroza – główny problem hodowców pszczół

W miniony weekend w Ustrzykach Dolnych odbyła się I Bieszczadzka Konferencja Pszczelarska. Głównym problemem na jakim skupili się pszczelarze była warroza – choroba, która atakuje i osłabia rodziny pszczele.

Ponad 150 osób wzięło udział w I Bieszczadzkiej Konferencji Pszczelarskiej, która odbyła się 10 marca na hali sportowej w Ustrzykach Dolnych. Organizatorami konferencji były Terenowe Koła Pszczelarzy z Ustrzyk Dolnych i Lutowisk oraz Burmistrz Ustrzyk Dolnych. Jak mówią organizatorzy, na imprezę zjechali nie tylko hodowcy z terenu powiatu bieszczadzkiego, ale również z Leska czy Krasnego koło Rzeszowa. - W konferencji uczestniczyli pszczelarze zrzeszeni i niezrzeszeni oraz sympatycy – wylicza Feliks Dudka, prezes Terenowego Koła Pszczelarzy w Lutowiskach. - Musze przyznać, że organizacja imprezy była naprawdę na wysokim poziomie i wszystko było dobrze przygotowane. Wszystko było na miejscu i stoiska i sala na której słuchaliśmy wykładów – dodaje prezes Dudka.

Głównym problemem na jakim skupili się bieszczadzcy pszczelarze była choroba pszczół warroza. To bardzo niebezpieczny pasożyt, atakuje i osłabia rodziny. - Razem z ekspertami zastanawialiśmy się w jaki sposób można walczyć z tą chorobą, która przyszła do nas z Azji. Okazuje się, że atakuje ona w szczególności odmieniany pszczół, które są hodowane na naszych terenach. Obecnie wyrugowana została odmiana środkowo-europejska pszczół, ponieważ była bardziej agresywna. Jednak, to właśnie ona jest bardziej odporna na warrozę niż te łagodniejsze odmiany – wyjaśnia prezes Dudka.

Bieszczadzcy pszczelarze chcąc ratować swoje rodziny, najprawdopodobniej razem z pszczelarzami z Rzeszowa i Krasnego, będą starali się odtworzyć stare wyrugowane rasy pszczół i wrócić do genetyki sprzed lat.

- Bardzo ciekawy i praktyczny wykład dla pszczelarzy dał też Krzysztof Bałon, członek Zarządu Wojewódzkiego, który w sposób fachowy przedstawił w jaki sposób przygotować pasieki do przyjęcia nowych matek pszczelich. Z tym jest rzeczywiście jest duży problem, bo bardzo często na 10 nowych przyjmuje się tylko kilka – dodawał Marian Maksymiec, prezes Terenowego Koła Pszczelarzy w Ustrzykach Dolnych.

Prezes Maksymiec dodał, że ostatni rok dla bieszczadzkich pszczelarzy był fatalny. – W maju przyszły bardzo duże przymrozki, które spowodowały, że przemarzły rośliny miododajne i pyłkodajne. Mamy nadzieję, że w tym roku będzie lepiej – mówił prezes Maksymiec.

Obaj prezesi Kół Terenowych Pszczelarzy bardzo dziękują za pomoc w organizacji imprezy Burmistrzowi Ustrzyk Dolnych Bartoszowi Romowiczowi. – Burmistrz wziął na siebie praktycznie całość organizacji spotkania i pewnie bez niego nie udałoby się jej zorganizować. Nie zapominamy też o Starostwie Powiatowym w Ustrzykach Dolnych, które również wsparło nas finansowo – dodaje prezes Maksymiec.

Cały tekst znajduje się w "Gazecie Bieszczadzkiej" nr 6.
Fot. Andrzej Górski.