''Nie możesz tego powiedzieć głośno, bo Cię zlinczują"- wywiad

Zachęcam do przeczytania wywiadu, który ukazał się na portalu "Korso Sanockie".

Spotkał się Pan już za swoją decyzję z falą hejtu?
Samorządowcy to osoby publiczne. Mamy zarówno wielu zwolenników, jak i przeciwników. Podobnie zresztą jak politycy- posłowie czy ministrowie. Musimy być odporni na komentarze, również te negatywne. Tym bardziej w obliczu wszechobecnej anonimizacji w internecie, czy na portalach społecznych, musimy mieć grubą skórę. Myślę, że taką mam, choć już zdecydowałem się w ostatnich tygodniach na złożenie zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa przez niektórych użytkowników Facebooka, w związku z pomówieniami i insynuacjami, że działam niezgodnie z prawem. Czekam na efekt działania służb, które mają zapewnić porządek i bezpieczeństwo. Obawiam się jednak, że nie będzie on satysfakcjonujący.

Przypomnijmy, że znalazł Pan sposób, jakim kosztem znalazł Pan ponad pół miliona w budżecie miasta?
Jako organ wykonawczy gminy odpowiadam za gospodarkę finansową. Ostatnie decyzje polskiego rządu i partii rządzącej w Polsce sprawiły, że jako samorządy mamy ogromne problemy z przygotowaniem budżetu. Dla naszej gminy główny problem to oświata. Mało kto z mieszkańców wie, że arkusze organizacyjne szkół, z których wynikają koszty funkcjonowania oświaty, zatwierdza organ wykonawczy w maju. Budżet gminy zaś przygotowuje się na 15 listopada. W tym roku pomiędzy majem a listopadem mieliśmy festiwal obietnic partii rządzącej, które spowodowały gigantyczny wzrost wydatków: płaca minimalna, podwyżki dla nauczycieli, wyłączenie dodatku stażowego z pensji zasadniczej. Dlatego musimy szukać oszczędności, głównie w oświacie. Jednym z rozwiązań jest ograniczenie godzin, nie tylko z religii jak zaproponowałem, ale również zajęć wyrównawczych czy tak zwanych innowacji przedmiotowych.

Ograniczenie godzin religii to uderzenie w kościół, wiarę? Co mówią ludzie?
Absolutnie nie. Media prawicowe i lewicowe próbują ten temat wykorzystać do swoich celów. Jestem osobą wierzącą, absolwentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II i doktorantem tej uczelni. W ostatnich latach jak tylko mogłem to jako burmistrz wspierałem kościół materialnie i organizacyjnie. Propozycja zmniejszenia wymiaru godzin religii w tygodniu to moja kompromisowa propozycja, która pozwoli znaleźć oszczędności w oświacie, ale nie ograniczy dostępu do wiedzy naszym uczniom. Mieszkańcy naszej gminy nie zdawali sobie sprawy, że religia to taki koszt dla gminy. Myślę, że to trochę otworzyło oczy. Każdy kto ma otwarty, nowoczesny sposób myślenia- również katolicki- zrozumie moją propozycję. Ale znajdzie się grupa lokalnych ekstremistów prawicowych, która doprowadzi do tego, że ponownie z ambony padnie wiele gorzkich słów pod moim adresem.

Żeby wykonać zalecenia rządu względem nauczycieli, inni samorządowcy też będą zmuszeni podjąć w niektórych kwestiach takie kroki?
Dla mnie problemem jest to, że moje koleżanki i koledzy samorządowcy milczą i nie mówią o swoich problemach. O temacie religii rozmawiałem w wielu miejscach i z wieloma osobami. Każdy mówi: masz rację, ale nie możesz tego powiedzieć głośno bo cię zlinczują. Do czego doszło, że w demokratycznym państwie- a za takie jeszcze mam naszą Polskę- nie można powiedzieć co się myśli w obawie o reakcję mediów i kościoła. Mogę pokazać Pani smsy czy maile, które dostałem po nagłośnieniu tematu- nie ma ani jednego negatywnego, a większość w stylu: gratuluję odwagi. Trzeba zadać sobie pytanie czy takie decyzje muszą wymagać odwagi? Nikt z krytykujących nie zastanawia się czy gminie wystarczy środków, aby wypłacić w grudniu 2020 roku pracownikom i nauczycielom wynagrodzenia. Nikt też nie myśli, gdzie znajdziemy środki, aby w przyszłym roku załatać przysłowiowe dziury. Z niecierpliwością będę oczekiwał drugiej połowy 2020 roku, kiedy wielu samorządowców będzie miało puste kasy i niewielką ilość środków na rachunku bankowym.

Były jakieś inne warianty znalezienia pieniędzy w budżecie?
Oczywiście, że były i je wdrożyliśmy lub wdrażamy. Można wymienić co najmniej kilka: mniej wydarzeń kulturalnych i sportowych i niższe nakłady na kulturę (około 300 tysięcy złotych), niższe wydatki na bieżące remonty dróg (około 400 tysięcy złotych), ograniczenie wydatków na ochotnicze straże pożarne (około 200 tysięcy złotych),  likwidacja dopłaty dla mieszkańców do wody i ścieków (około 750 tysięcy złotych), redukcja zatrudnienia w jednostkach organizacyjnych gminy oraz urzędzie oraz obniżenie etatów (około 300 tysięcy złotych), ograniczenie dotacji dla organizacji pozarządowych (około 200 tysięcy złotych), obniżenie standardu odśnieżania dróg gminnych oraz utrzymania zieleni w mieście (około 100 tysięcy złotych), likwidację wydatków na zakup ozdób świątecznych (około 20 tysięcy złotych) czy reorganizacja bibliotek wiejskich (docelowo około 50 tysięcy złotych). Te działania po pierwszych kalkulacjach powinny przynieść oszczędności na poziomie ponad 2 miliony złotych w wydatkach bieżących. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że na oświatę musimy wydać w 2020 roku o 5 milionów więcej to te 2 miliony jest znaczną częścią.

A jeśli się kuria nie zgodzi na Pański krok, to trzeba będzie zatrzymać jakąś inwestycje?
Jestem przekonany, iż kuria nie zgodzi się. Ale poczekam na pismo w tej sprawie. Media lewicowe od razu napiszą: kuria się nie zgodziła, nie będzie nowych dróg w gminie Ustrzyki Dolne. Ale to będzie bzdura i nieprawda. Wydatki na wynagrodzenia nauczycieli- katechetów to wydatki bieżące. Inwestycje to wydatki majątkowe. To znacząca różnica z punktu widzenia przepisów prawa. Budżet po stronie wydatków i dochodów bieżących musi być zrównoważony. Jeśli nie jest to takiego budżetu nie można uchwalić, a wtedy Regionalna Izba Obrachunkowa sama go ustali. Nie można wziąć kredytu czy pożyczki na pokrycie różnicy w wydatkach i dochodach bieżących. Z wydatkami majątkowymi jest nieco inaczej- tutaj można je sfinansować ze środków zwrotnych, pytanie tylko czy to nie krótkowzroczne, bo przecież środki trzeba kiedyś spłacić. Dlatego w tym zakresie kieruje się zasadą- pozyskanie środków zewnętrznych na inwestycje, a dopiero wtedy wkład własny ewentualnie ze środków pożyczkowych.  O tych zasadach i niuansach można mówić długo, ale tego nie robi się. Przez to mieszkańcy nie wiedzą co można zapłacić z jakich środków.

Panie burmistrzu, to Podkarpacie. Ma Pan żal do rządu, ze postawili samorządowców w trudnej sytuacji?
„To Podkarpacie”? Czy to oznacza, że mieszkają tu gorsi ludzie? Mniej inteligentni? Nie możemy tak szufladkować kogoś i spisywać na straty przekonanie go do swoich racji. Ustrzyki Dolne to też Podkarpacie, a mimo to dwukrotnie mieszkańcy wybrali mnie, podczas gdy jestem członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego. Mieszkańcom trzeba pokazywać konkretne sytuacje, aby sami wyciągali wnioski. Przekonywać ich do swoich racji, aby potem przy wyborach podejmowali decyzje jak najlepsze dla siebie i swojego regionu. Ja jako osoba będąca w samorządzie bardzo negatywnie oceniam poprzedni i obecny rząd, mam odmienne poglądy na wiele spraw jak chociażby sprawy społeczne jak 500+. Ale czy w związku z tym, że ja jestem Burmistrzem Ustrzyk Dolnych, to partia rządząca ma omijać Ustrzyki Dolne? Rozmawiałem z wieloma doświadczonymi samorządowcami i mówili mi jak było kiedyś. Tego jeszcze nie było, aby w taki partyjny sposób traktować samorządy, patrząc przez pryzmat tu jest nasz wójt, a tam nie nasz burmistrz.

To jakie Pan ma w związku z tym plany?
Przede wszystkim dalej będę głośno mówił o tym co z czego wynika. W trakcie opracowania mam kilka wymownych grafik, które zobrazują sytuację. Myślę, że kolejna batalia z rządzącymi w Polsce czeka nas o likwidację małych szkół, dlatego właśnie jestem w trakcie opracowania pisma do Prokuratora Generalnego, co czeka mnie jako burmistrza w przypadku likwidacji szkoły bez zgody kuratora. Takie rzeczy będę pokazywał w mediach społecznościowych i na mojej stronie internetowej Romowicz.pl. Obawiam się jednak, że kolejne moje kroki i interwencje nie będą już tak medialne jak lekcje religii i nie odbiją się takim dużym echem. A szkoda, bo są to równie ważne problemy.