''Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu''

„Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność, a przed wszystkim słuchanie obywateli’, „koniec z arogancją władzy i koniec z pychą”, „polska polityka musi być inna”, „słuchać ludzi, by wzajemnie sobie pomagać”.

Minęło ponad 5 lat od tych słów, które padły z mównicy sejmowej. Zapowiadały nową jakość polskiej polityki, takiej jakiej nigdy nie było. Już wtedy w głowie każdego obywatela powinna zapalić się żółta ostrzegawcza lampka, bo przecież- jak pisał Henryk Sienkiewicz- „diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni”. Mimo to zaufaliśmy. Wprawdzie nie ja (bo przez prawie 15 lat korzystania przeze mnie z prawa wyborczego nigdy nie postawiłem krzyżyka przy Prawie i Sprawiedliwości), ale moi rodacy. A ja, wychowany przez rodziców w duchu demokracji i poszanowania państwa prawa, z tym wyborem pogodziłem się.

Potem już było tylko gorzej. „Chamska hołota”, „gorszy sort”, „zdradzieckie mordy”. W sumie poczułem się wyróżniony, bo słowa te wypowiedziała najważniejsza osoba w państwie w ostatnich sześciu latach.  W końcu mówił o mnie, o tych którzy na nich nie głosowali. Później jeszcze tylko doszło drapania się pod okiem środkowym palcem w jednym z najważniejszych miejsc polskiej demokracji. Kurtyna opadła.

W zasadzie to rządzą nami słowni ludzie- zrobili wszystko co obiecali, a nawet więcej. Tylko o tym „więcej” nam przed wyborami nie powiedzieli. Kiedy sięgniemy do programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości z 2015 roku to znajdziemy tam mnóstwo zrealizowanych obietnic wyborczych. Reforma prokuratury i sądów, przebudowa systemu podatkowego, likwidacji gimnazjów, ponad milion miejsc pracy dla młodych czy słynne 500+. Tyle w teorii, w końcu na to się przecież przy wyborach umawialiśmy. A w praktyce? Upolitycznienie prokuratury, przejęcie Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, nowe podatki dla różnych grup społecznych i zawodowych, zamieszanie w polskiej edukacji, pożyczone 500+ i milion miejsc pracy … dla swoich- recepcjonistki, modelki, pana z apteki czy córki leśniczego.

Było też „więcej” niż w programie wyborczym. Respiratory, miliardy dla TVP, 70 mln na wybory kopertowe, afera KNF, podniebne loty, maseczki z Antonova, strumień pieniędzy do Torunia, billboardy Polskiej Fundacji Narodowej, dwie wieże, głosowanie w Sali Kolumnowej i San Escobar. A na to już nie umawialiśmy się.
Polska polityka zmieniła się, zradykalizowała. Dziś w polityce wolno kilkakrotnie razy więcej, niż kilka lat temu. Gdy w jednym z zakładów karnych więzień popełnił samobójstwo do dymisji podawał się minister sprawiedliwości. Dziś nieruchomości w całej Polsce przez jednego z ważniejszych ludzi partii rządzącej to patriotyczne inwestycje. Quo vadis polska polityko.

Po publikacji tego tekstu spodziewam się od jednych hejtu, od drugich poszukiwań dziadka z Wermachtu i wujka w SB, a od trzecich (tych o których piszę) kontroli i wizyt wszelkiego rodzaju politycznych organów ochrony prawa. Dam radę. Wchodząc w politykę trzeba z tym się liczyć.

Część z komentatorów powie też, że tylko piszę i nic z tym nie robię, bo przecież najlepiej ponarzekać. Niełatwo mówi się o swoich wadach, ale trzeba mieć świadomość ich posiadania. Ja wiem, że mam jedną- jestem trochę egoistą. Ale ten egoizm jest mi teraz potrzebny. To właśnie z jego powodu jestem tutaj, z Szymonem Hołownią. Dlaczego? Bo chcę zmienić Polskę dla moich dzieci, dla moich bliskich, dla moich znajomych. Ale jeśli zmienię ją dla nich to zrobię to najlepiej jak potrafię, bo kto chce źle dla swoich bliskich? A jeśli zmienię ją dla nich, to zmienię ją też dla Ciebie, czytelnika tego tekstu. Jest tylko jeden warunek- musisz nam zaufać. Bo musimy razem zaprzeczyć Norwidowi, że „umiemy się tylko kłócić i kochać, a nie umiemy się różnić pięknie i mocno”. Przecież jesteśmy wielkim i dumnym europejskim narodem.